Ostatniego dnia roku 2011, odbyła się kolejna edycja Łódzkiego Biegu Sylwestrowego w Arturówku na 10 kilometrów. Już od dwudziestu siedmiu lat dbający o kondycję mieszkańcy Łodzi i okolic mają okazję spalić kilka kalorii przed nocnymi szaleństwami. Emilka i Faddah zjawili się dzielnie na miejscu, aby wieczorem móc zjeść coś więcej niż brązowy ryż i warzywa na parze 🙂
Oprócz biegu głównego na 10km odbyły się także krótsze biegi towarzyszące, w tym bieg VIPów na 1km. Frekwencja dopisała wyjątkowo dobrze. Dla organizatorów aż za – chyba nie spodziewali się, iż do biegu zgłosi się ponad tysiąc osób. Przy punktach odbioru numerów startowych kłębił się tłum. Na szczęście wydawanie tychże odbywało się sprawnie – nikt mnie nie sprawdzał, nie pokazywałem żadnych dokumentów, bez problemu można było odbierać numery swoich znajomych.
W dniu startu możliwe były zapisy – niestety w pewnym momencie skończyły się drukowane numery startowe, więc organizatorzy wydawali nowe numery pisane markerem na zwykłych kartach A4. Dobrze, że nie zabrakło agrafek, bo w padającym deszczu głupio się trzyma w ręku swój numerek. Ale nie przesadzajmy, bieg był darmowy, co nie zdarza się często, dodatkowo był Sylwester – tak więc wg mnie nie należy zbytnio narzekać na te drobne niedogodności. Skupmy się na towarzystwie i trasie.
Startujący wczuli się w sylwestrowy klimat. Koledzy i Koleżanki z portalu Biegam Po Łodzi przybyli w przebraniach. Na starcie narzucili ostre tempo, żeby w okolicy pierwszego kilometra utworzyć dopingującą innych grupę stojącą na poboczu. W związku z pogodą, szerokością ścieżek i ilością osób biorących udział w imprezie raczej nie można było marzyć o pobiciu swojej życiówki. Pozostało skupić się na zapoznawaniu biegnących obok i wspólnym żartowaniu. Trasa składała się z dwóch okrążeń. Razem było to niecałe 10 km. mój telefon twierdzi, że trasa mierzyła około 9,5km. A już myśleliśmy z Emilką, że nasze czasy będą jednak w okolicach życiówki ;(
Muszę przyznać, że takiego finiszu jak w tym biegu jeszcze nie miałem. Pewnie jak większość osób biorących w nim udział. Okazało się, że aby przekroczyć linię mety należy odstać swoje w około 100 metrowej kolejce! Przejście kolejki zajmowało około 10 minut, tak więc z życiówki jednak nici.
Zasada Mista – „biegnij jak najszybciej dopóki nie powiedzą ci żeby się zatrzymać” zadziałała w tym przypadku bezbłędnie. Dzięki swojej wspaniałej, ehm, kondycji, prędkości i determinacji załapałem się na medal i dyplom 😉 Dyplom, oddałem później Emilce, która nie miała tyle szczęścia i o czubek buta się spóźniła bo medale i dyplomy się skończyły. Poważnie.
Podsumowując: atmosfera super, organizację pominiemy milczeniem. Mam nadzieję, że organizatorzy w 2012 roku podejdą bardziej profesjonalniie do tematu i dla nikogo nie zabraknie medali. Nie chciałbym być na miejscu osoby, która debiutowała w tym biegu a nie załapała się na pamiątkę.
Bieg Sylwestrowy Łódź zdjęcia z biegu: XXVII Łódzki Bieg Sylwestrowy 2011.