Punktualnie o godzinie 12:00, w niedzielę 25 listopada 2012, ponad 300 biegaczy wystartowało w pierwszym biegu trzeciej odsłony Grand Prix Łodzi 2013 w biegach przełajowych i nordic walking. Wśród walczących o jak najlepsze czasy nie mogło zabraknąć naszej redakcji. Pobiegliśmy, w trakcie biegu notując swoje uwagi i spostrzeżenia, pozowaliśmy do zdjęć, zjedliśmy pizzę i ponabijaliśmy się z Bydgoszczy. Ot, taka normalna otoczka biegu.
Przygotowania do pierwszego biegu Grand Prix Łodzi 2013 rozpoczęliśmy już w piąteczek wieczorem (bo jak mawiają klasycy MLH: w piąteczek jesteśmy niezniszczalni!). Mieliśmy okazję obserwować i pomagać w ostatnich przygotowaniach do biegu. Po raz pierwszy widzieliśmy ile pracy wymaga zorganizowanie takiej imprezy jak GP Łodzi.
Zdradzimy teraz parę sekretów Organizatora, dowiecie się co się tam dzieje i jak wygląda lib… przygotowanie do biegu dzień wcześniej. Oczywiście nie zabraknie pikantnych szczegółów oraz kompromitujących zdjęć z kwatery głównej Organizatora. Nie no taka wkrętka mała, żebyście czytali dalej 🙂 Nie możemy nic powiedzieć, bo wtedy prawnicy Organizatora wyjmą ręce z jego kieszeni i wsadzą do naszych… ! Dodatkowo musieliśmy podpisać krwią Faddaha oświadczenia o zachowaniu poufności, tajemnicy państwowej i bankowej, oraz o przekazaniu organów… . Ogólnie powiemy, że jesteśmy pełni podziwu dla pracy jaką należy wykonać by bieg odniósł sukces! Szacun!
W sobotę dzień rozpoczęliśmy od wizyty na parkrunie, Mist nawet pobiegł! Później postanowiliśmy sprawdzić czy uda nam się oddać krew. Nie ujawnimy jakie numery dostaliśmy w RCKiK w Łodzi bo jest niewielka szansa, że ktoś to czyta i tam zadzwoni. Anyway, okazało się, że nie ma żadnych przeciwwskazań do oddania przez nas krwi pełnej i już po godzinie wychodziliśmy bogatsi o 7 czekolad, batonika i czekoladę na gorąco.
W ten sposób rozwiązaliśmy potencjalny problem braku węglowodanów przed Grand Prix Łodzi 2013. Jeszcze tylko lekki obiad i mogliśmy rozpocząć przygotowania do biegu. Usiedliśmy u Faddaha w pokoju, zaprosiliśmy kolegę, którym się opiekujemy (Polibuda od 13 lat, ale już prawie się broni, lubi majsterkować, radzi sobie z prostymi czynnościami pielęgnacyjnymi, trafia do kuwety: widzicie już jaki krzyż niesiemy z Mistem by ogarnąć Ziemniaka?) i zaczęliśmy się naradzać. Naradzaliśmy się bardzo skutecznie, a o 22 poszliśmy się naradzić na spacerze. Okazało się, że Łódź jest specyficznym miastem, w którym prace w ogródku (rabatce pod blokiem) przeprowadza się nawet w środku nocy i bez oświetlenia… Nawet my byliśmy pełni podziwu.
Na miejscu startu pojawiliśmy się bardzo wcześnie jak dla nas, bo ponad godzinę przed startem. Jak zwykle się nie rozgrzaliśmy, ale za to rozdaliśmy kilka ulotek i ustaliliśmy plan jak najszybciej zjeść pizzę po biegu.
Nowości w Grand Prix Łodzi 2013 jest kilka. Wyraźnie rozdzielony został start kijkarzy i biegaczy. Nordic walkerzy startują teraz pół godziny wcześniej niż biegacze. Fajne to bo nie ma zamieszania na starcie i zanim wystartują biegacze, maszerujący zdążą pokonać przynajmniej jedno okrążenie, a już na pewno grupa się rozciągnie. Minus pomysłu jest taki, że osoby maszerujące muszą na półmetku uważać na zbierających się powoli w okolicy startu biegaczy. Nie jest to wielki problem, ale może prowadzić do lekkiego zamieszania. Nam bynajmniej to nie przeszkadzało, kijkarzom chyba też nie, bo mieli świetny doping na półmetku 🙂
Drugą nowością Grand Prix Łodzi 2013 jest wprowadzenie pomiaru czasu za pomocą zwrotnych chipów. Organizatorzy zainwestowali i zrobili bardzo dobrze. Raz, że do pomiaru czasu potrzeba teraz mniej osób i nie będzie możliwości zamiany kolejności, to mogliśmy się poczuć jak na największych imprezach biegowych.
Punktualnie o 12-tej wystartowaliśmy. Ponad 300 biegaczy na parkowych ścieżkach robi swoje. Wyglądało to świetnie! Nie wspominaliśmy jeszcze, ale biegliśmy w trójkę: Faddah, Mist i debiutująca w Grand Prix Łodzi 2013 Łodzi Kasia. Każde z nas miało swoje założenia i można śmiało powiedzieć, że zostały one spełnione 🙂 Pierwszy bieg potraktowaliśmy jako sprawdzenie swoich możliwości, dlatego czasy nie były dużo gorsze niż nasze życiówki.
A tak nam poszło:
Faddah: 23:44
Mist: 24:17
Kasia: 34:28
Jak widzicie, byliśmy ciut wolniejsi (a przynajmniej nie dostaliśmy dubla) od Tomka Osmulskiego (RKS Łódź), który wygrał pierwszy bieg z czasem 16:04. Tomek w jednym z wywiadów przyznał, że potraktował ten start jako trening, po wcześniejszej 15km przebieżce. Zazdrościmy 🙂
Drugie miejsce wśród mężczyzn zajął Sebastian Kosęda, który był wolniejszy od Tomka o 10 sekund. Trzeci linię męty minął nasz trener od rozgrzewek Krzysztof Pietrzyk (LKS Koluszki) z czasem 16:25.
Wśród kobiet pierwsza była tradycyjnie Monika Kaczmarek z Szakali Bałut, która przybiegła po 19 minutach i 2 sekundach. Zuzanna Mokros była druga z czasem 19:57, a trzecia na mecie pojawiła się Monika Pieczora z Biegam po Łodzi. Monice pokonanie trasy zajęło 21 minut i 51 sekund.
Pełne wyniki znajdują się tutaj.
Jak zwykle po biegu Organizatorzy zapewnili pizzę i gorącą herbatę, która umiliła nam oczekiwanie na losowanie nagród za letnią imprezę Biegam po Łodzi. Do wygrania były dwa Garminy. Zaciskaliśmy kciuki bardzo mocno, ale niestety, nie wyszło. Na pocieszenie Mist, wygrał kubeczek, który natychmiast przeszedł chrzest bojowy 🙂