W 2011 roku po raz jedenasty odbyła się ta bardzo nietypowa impreza – bo na pewno nie można nazwać jej biegiem. Mowa mianowicie o Marszu Śledzia. Prawdopodobnie o nim nie słyszeliście, więc może choć raz dzięki naszej stronie dowiecie się czegoś ciekawego 😉 Marsz Śledzia to cykliczna impreza która polega na przemarszu morze z Kuźnicy do Rewy przez Zatokę Pucką. Dotychczas w tego typu wyprawach specjalizowali się zawodnicy z Izraela pod przewodnictwem gościa zwanego Mojżeszem, ale od 2002 roku dzięki pozytywnie zakręconej ekipie z Pomorza takie rzeczy możliwe są nie tylko w Erze.
Pomysłodawcą marszu jest Radosław Tyślewicz, zaś organizatorem towarzyszenie Studiów i Analiz Bezpieczeństwa z siedzibą w Gdyni. Impreza ma na celu promowanie jedynego w swoim rodzaju fragmentu Zatoki Puckiej, aktywnego wypoczynku i świadomości ekologicznej. Organizatorzy ujmują to znacznie szerzej na stronie przedsięwzięcia (http://www.ssab.nazwa.pl/marszsledzia/). „Sportowym” celem marszu jest dotarcie z Kuźnicy do Rewy maszerując (miejscami płynąc) po naturalnych mieliznach zatoki. Marsz jak piszę organizator składa się z czterech etapów:
Etap “wiary”, wchodzimy do wody i stopniowo oddalamy się od brzegu półwyspu Helskiego, jest coraz głębiej, po ok. 700 metrach zaczynamy płynąć – przed nami widać tylko wodę…. Wierzymy, że zaraz znowu będziemy mieli grunt pod stopami choć nic na to nie wskazuje.
Etap “syndrom Mojżesza”, idziemy w wodzie po kolana a potem po wąskim pasku suchej ziemi na przez środek Zatoki, jak Biblijny Mojżesz, “mając mur z wody po prawej i lewej stronie”. W tym etapie osobliwości natury oraz możemy zobaczyć wystające na tym odcinku wraki, w tym wrak okrętu podwodnego ORP Kujawiak.
Etap “próby”, każdy uczestnik marszu śledzia na trasie zjada specjalnie przyrządzonego śledzia (dla pokrzepienia) oraz wypija typowo marynarski napój. Wszystko po to aby móc stawić czoła ostatniemu trudnemu etapowi marszu.
Etap “byle do brzegu”. Ten etap to walka o życie, tu uczestnicy muszą pokonać sztuczny przekop w mieliznach tzw. “głębinkę” o szerokości od 700 m do 1400 m (w zależności od stanu wody i układu płycizn w danym roku). Pokonamy ten odcinek w wodzie ciągnieni na linie za kutrem rybackim (po 10 os. na każdy kuter) lub na pokładach łodzi. W edycjach extreme (jesień, zima i wiosna) gdzie uczestnikami są osoby zawodowo związane z morzem ten odcinek jest pokonywany wpław. Motywacją dla uczestników jest widoczny brzeg w Rewie.
Nic dodać nic ująć. Mogę jedynie życzyć Wam powodzenia w zapisach, bo ilość uczestników jest ograniczona do 100 osób. Ja z pewnością będę chciał przeżyć taką przygodę – do zobaczenia w 2012 w Kuźnicy, o ile szczęście podczas zapisów będzie przy was.