Na jego pierwszy bieg przyszło 5 osób, po biegu lubi kąpać się w lodowatej wodzie, parkrun robi za free, czasem nawet dokłada do interesu. Jakub Fedorowicz dzięki któremu parkrun zawitał do Polski. Dzisiaj parkrun odbywa się w 5 miastach (Gdynia, Gdańsk, Łódź, Poznań i Warszawa), w planie dwa następne miasta. Czy da się zrobić profesjonalny bieg za darmo? Przeczytacie poniżej.
Nie wszyscy wiedzą co to jest parkrun. parkrun to darmowy bieg na 5km z pomiarem czasu, statystykami, nagrodami. Odbywa się on, jak nazwa wskazuje w parkach, w każdą sobotę o 9 rano. By pobiec wystarczy zarejestrować się na stronie parkrun.pl, wydrukować kartę uczestnika i przyjść. Nie trzeba zapisywać się na poszczególne biegi. Okazuje się, że taki model zaskoczył w Polsce. Teraz ludzie przychodzą pobiegać i pogadać ze sobą (i czasem nie wiadomo co stawiają na pierwszym miejscu). Starczy wstępu.
RunningSucks.pl: Gdzie po raz pierwszy spotkałeś się z parkrun?
Kuba Fedorowicz (założyciel parkrun w Polsce, na zdjęciu poniżej z synem Frankiem na mecie parkrun Gdynia): Z parkrun los zetknął mnie po raz pierwszy w listopadzie 2010 w Newcastle w północno-wschodniej Anglii, gdzie w owym czasie przyszło mi przebywać. Mój kolega z pracy, który prowadzi tamtejszy parkrun powiedział mi o biegach i namówił na udział. W kolejną sobotę spróbowałem, poszło całkiem nieźle, byłem w pierwszej setce.
To całkiem jak my gdy biegamy parkrun w Łodzi, ale u nas jest z reguły 120 osób, więc mamy trochę łatwiej. A ile było u Ciebie?
Jakub Fedorowicz: Jak na tamten czas całkiem sporo bo 152 osoby. Później uczestników było coraz więcej i w związku z tym stworzono sąsiednią lokalizację w Gateshead ponieważ nie mieścili się na ścieżkach 🙂
Jakim cudem mieli tyle osób? Czy oni nie mają nic lepszego do roboty niż zrywać się bladym świtem w sobotę i ganiać po parku?
Jakub Fedorowicz: Pierwszy bieg ukończyło „zaledwie” 43 uczestników. Potem liczba stale rosła. Bieg, który odbył się 27 kwietnia br. ukończyło 389 osób. Myślę, że to co istotne w kontekście liczby uczestników to fakt, że na dzień dzisiejszy w parkrun Newcastle zarejestrowanych jest ponad 7200 uczestników, a w miasto ma „zaledwie” 250 tysięczną rzeszę mieszkańców, co możemy porównać z Gdynią. Tu zapewne „trzy grosze” dorzuciła długoletnia kultura biegania i masowego ruszania się w Wielkiej Brytanii. Żeby osiągnąć tę liczbę Newcastle potrzebowało 2,5 roku.
Co ci się tak bardzo spodobało, że zamiast chipsów octowych zdecydowałeś się przywieźć do Polski ten format biegu?
Jakub Fedorowicz: parkrun ma wiele elementów, które są atrakcyjne. Mnie najbardziej spodobało się to, że kolega z biura nieodpłatnie i z entuzjazmem angażował się w coś co porywało i gromadziło tak wielu ludzi. Myślę, że idea biegu robionego przez biegaczy dla biegaczy to było właśnie to, co spowodowało, że zacząłem myśleć o rozpoczęciu parkrun po powrocie do Polski.
Trudno było znaleźć u nas ludzi, którzy podchwycili ideę? Wiesz, robić coś za free to tak trochę dziwne w Polsce, a nawet podejrzane…
Jakub Fedorowicz: Tak, wiem. Do dzisiaj wiele osób pyta się jak to wszystko dało się zorganizować „za darmochę” i trochę dziwnie się patrzą. Miałem okazję rozmawiać z organizatorem innej, dużej cyklicznej inicjatywy biegowej w Polsce, którego główne pytania brzmiały „to jak Wy na tym zarabiacie? Nie zarabiacie?!”. Myślę, że w Polsce ludzie są pasjonatami i jest tutaj ogromny potencjał, jeżeli chodzi o działalność społeczną na rzecz lokalnych społeczności. Dodatkowo, jeżeli są osoby, które świadomie chcą włączyć się na takich zasadach w parkrun to ich zaangażowanie jest szczere i bezcenne. Na początku swój pomysł sprzedałem dwóm przyjaciołom, którzy podchwycili to i wciągnęli w parkrun swoich znajomych. Potem zgłosili się kolejni w Gdańsku, Łodzi, Poznaniu, Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. Otrzymujemy kolejne zapytania z różnych części Polski o możliwość organizacji parkrun w ich miejscowościach. Czyli grono osób, na które będzie się dziwnie patrzyło rośnie coraz szybciej…
A nie lepiej było zrobić bieg i brać za to pieniądze? Cierpisz na nadmiar gotówki, wolnego czasu? Wiesz my z Mistem z chęcią weźmiemy trochę grosza na nową, wypasioną stronę jak coś…
Jakub Fedorowicz parkrun: W świecie parkrun najważniejsi są uczestnicy. Ciężar kosztów w idealnej sytuacji spoczywa na sponsorach, dzięki którym mamy możliwość organizować biegi bezpłatnie. Ktoś, kto chce zacząć biegać nie musi od razu płacić wpisowego, co daje możliwość udziału w parkrun każdemu. Idealistyczne? Z gotówką póki co jest ok.
parkrun z opłatami straciłby to co w nim najcenniejsze i byłby kolejną inicjatywą, jakich dużo w Polsce i na świecie.
Ile wam zajęło zorganizowanie pierwszej imprezy od założenia stowarzyszenia?
Jakub Fedorowicz parkrun: W sumie niewiele. Stowarzyszenie parkrun Polska formalnie powstało we wrześniu 2011, a pierwsza lokalizacja w Gdyni miała swoją inaugurację w październiku tego samego roku. Tak naprawdę pracowaliśmy nad tym wszystkim od maja 2011. Trochę czasu pochłonęły tłumaczenia, zakupy sprzętu, promocja i ogarnięcie całego zaplecza IT.
A w ogóle to ktoś przyszedł na pierwszy, historyczny parkrun w Polsce?
Jakub Fedorowicz parkrun: Tak, mieliśmy 5 uczestników, w tym dwóch to członkowie zespołu parkrun Polska 🙂 To był tzw. bieg testowy, podczas którego sami uczyliśmy się zasad parkrun. Przez pierwsze dwa miesiące frekwencja osiągała w porywach do 10 osób. Najlepszy wynik w 2011 to 25 uczestników, który został ustanowiony 31 grudnia. Tak samo parkrun rodził się we wszystkich krajach, w których obecnie jest organizowany. Wierzyliśmy, że się uda tylko musieliśmy uzbroić się w trochę cierpliwości J
Oblaliście to jakoś?
Jakub Fedorowicz parkrun: Nie, bo co było oblewać? Oblejemy, jak będziemy mieli 10 000 uczestników. (red: z takim tempem rejestracji jak obecnie, to jeszcze kilka miesięcy i się wprosimy na imprezę :))
Ilu teraz biegaczy zarejestrowanych jest w Polsce? Po ile osób przychodzi na biegi?
Jakub Fedorowicz parkrun: Na dzień dzisiejszy mamy ponad 4000 zarejestrowanych uczestników, z których ok. 70% ukończyło przynajmniej jeden bieg. To całkiem przyzwoicie patrząc na ten współczynnik w innych krajach. Co do frekwencji to stale rośnie i to bardzo nas cieszy. W ostatnią sobotę (red: 27 kwietnia) w ramach parkrun Łódź padł rekord frekwencji w Polsce: 131 uczestników. Podobne liczby miały Poznań i Gdańsk. Również Gdynia, najmniejsza nasza lokalizacja, również przekroczyła setkę. Nie chciałbym jednak stawiać frekwencji na pierwszym miejscu. W parkrun atmosfera jest równie dobra w momencie kiedy przychodzi 70 osób jak i wtedy, gdy jest ich 200 czy 300.