W związku z naszą wizytą w Londynie władze miasta postanowiły uczcić ten fakt organizując 32 London Marathon. No może nie do końca tak to było, ale faktem jest, że w trakcie naszej wizyty odbędzie się jeden z największych biegów ulicznych świata.
No może nie w trakcie naszej wizyty, a zaraz po niej, ale na expo zdążyliśmy się załapać. W przeciwieństwie do polskich imprez, expo przed maratonem rozpoczyna się już w środę (wg szacunków organizatorów, codziennie można się spodziewać około 15 tysięcy gości).
Od tego też dnia można odbierać swoje pakiety startowe – w biegu weźmie udział ponad 40 tysięcy osób (rok temu bieg ukończyło ponad 39 tysięcy osób). Start London Marathon podzielony będzie na trzy strefy: elita, pozostali biegacze oraz osoby na wózkach.
Dzień zaczęliśmy od planu dojazdu z Tooting do Royal Docks poprzez Greenwich Park gdzie rozpoczyna się bieg. W metrze spotkaliśmy kilka osób w garniturach i asicsach – od znajomych dowiedzieliśmy się, że taka tu moda. A naprawdę fajnie wyglądają kobiety w garsonkach z laptopami i różowymi butami nike’a.
Po dojechaniu do Greenwich Park zastaliśmy zaawansowne prace budowlane, w środę ustawiane były już barierki na niedzielny bieg. Niestety nie jesteśmy w stanie określić czy bieg zaczyna się po wschodniej czy zachodniej stronie południka 0.
Z Greenwich Park pojechaliśmy prosto na expo London Marathon umieszczone w halach ExCeL. Już na stacji spotkaliśmy tłum ludzi z wielkimi torbami pakietów startowych. Sama hala robi wrażenie – jej powierzchnia to ponad 100 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni wystawowej, do tego bary i restauracje na terenie hali oraz w jej pobliżu. Na wejściu wita nas czerwona bramka startowa ze stylizowanym logo sponsora – Virgin mobile (Faddah ma na tyle silny odruch Pawłowa, że gdy przez nią przechodził zaczął biec i włączył stoper). Zatrzymał się dopiero gdy zobaczył przed sobą punkty odbioru pakietów startowych. Było ich około 50, numeracja kończyła się na 59 tysiącach!
Niestety gdy rok temu kiedy można było się zapisywać do biegu, Faddah nie wiedział jeszcze, że będzie biegał maratony, więc my nie mieliśmy tu nic do roboty i skierowaliśmy się w stronę targów przy London Marathon. Pierwsze wrażenie: jakie to wielkie. Jak ktoś był ostatnio na Półmaratonie Warszawskim i widział tamto expo, proszę o zamknąć oczy i pomnożyć wielkość wystawy razy 20.
Na miejscu znaleźli się wszyscy wielcy producenci butów. Z jednym wyjątkiem nie było nike’a – ciekawe czy to przez to, że adidas jest sponsorem głównym i w jakiś sposób zablokował swojego największego konkurenta. Stoiska firm produkujących buty na London Marathon były jednymi z największych na wystawie. Niestety ceny nie różniły się zbytnio od cen sklepowych, za to wybór był ogromny. Buty można było wypróbować i porozmawiać z ekspertami. Fajne było to, że do butów większość producenctów dodawało jakieś bonusy – czapeczkę, kupon na kilka funtów.
Kolejną rzeczą odróżniającą nasze expo od ich expo jest możliwość nadrukowania od ręki swojego nazwiska lub dowolnego tekstu na koszulce. Kolejka do nadruków była stała – około 50 osób.
Wracając do wejścia na targi – na początku oooolbrzymie dwie sale adidasa, do wyboru do koloru, koszulki, buty, akcesoria, porady. W pierwszej z nich przygotowana została ściana na której każdy może się podpisać, napisać dlaczego biega lub życzyć powodzenia biegaczom. Napisaliśmy motywujące hasła i ruszyliśmy dalej.
Po wejściu na teren właściwych targów London Marathon zobaczyliśmy jak one są wielkie. Wg rozpiski znajduje się tam ponad 200 stoisk – odzież, akcesoria, buty, odżywki, napoje, zegarki. Oprócz wyżej wymienionych swoje standy miały organizacje charytatywne oraz licznie promujące się maratony. Propozycji było sporo: od Islandii, Loch Ness (Szkot promujący ten maraton gdy się rozkręcił zapomniał, że jesteśmy z Polski, więc umknęła nam znaczna część jego wypowiedzi) przez Mauritius i Seszele po podobno jeden z najbardziej wyluzowanych na świecie maratonów na świecie Reagge Marathon Jamaica.
Praktycznie wszyscy organizatorzy maratonów prowadzili loterie, mam nadzieję, że w najbliższą zimę będę miał okazję napisać relację z Mauritiusa :D. Oprócz wrzucania losów na każde możliwe losowanie pakietu maratonowego, miałem okazję pobawić się nowymi zegarkami garmina (i oczywiście wrzucić los żeby wygrać nowego 610). Pod koniec naszego zwiedzania odwiedziliśmy jeszcze sklep z pamiątkami – do wyboru były m.in. smyczki, kubeczki, naparstki, usb, czapeczki, koszulki, kurtki, koszulki zwykłe i techniczne. Po zakupieniu najbardziej podstawowych produktów potrzebnych w lansowaniu się (które nie były tanie i wydaliśmy na nie kupę kasy czyli całe 2 funty za smyczkę – niestety nie przeszedł tekst, że prowadzimy poczytną strone o bieganiu w Polsce i musieliśmy płacić) ruszyliśmy ku wyjściu.
Czas na podsumowanie. Z tego co widzieliśmy London Marathon jest ważnym wydarzeniem w życiu tego miasta. Przekrój ludzi odbierających numery startowe był ogromny – od młodzieży po osoby w kategoriach 80. Widać, że miasto żyje tą imprezą – jest ona obecna w mediach, na billboardach oraz reklamach w metrze.
Znajomi, u których mieszkaliśmy przez ostatnie kilka dni twierdzą, że nie słychać głosów krytykujących London Marathon. Nie ma narzekania, że w niedzielę przez kilka godzin zamknięte będą ulice w centrum a autobusy będą miały krótsze trasy. Fajnie by było gdy w Polsce któryś z biegów ulicznych gromadził 40 tysięcy osób jak London Marathon – tylko nie wiemy czy któreś miasto ma wystarczająco szerokie ulice by zgromadzić taki tłum. 40 tysięcy to tak jakby prawie całe Skierniewice zdecydowały się na udział w biegu.
Na koniec jeszcze kilka prawie przydatnych informacji na temat London Marathon:
Start w Parku Greenwich – meta pod Pałacem Buckingham.
Jest to 32 maraton – Londyn zaczął biegać w 1981.
36550 osób ukończyło w 2011 Maraton.
Szacuje się, że w związku z maratonem zostanie zebrane ponad 500 milionów funtów na cele charytatywne.
24 stopy wysokości będzie miało przebranie, które założy na siebie David Lawerson. Będzie się on starał pobic ubiegłoroczny rekord 23 stóp człowieka, który ukończył bieg przebrany za żyrafę.
86 lat miał najstarszy uczestnik biegu w 2011 roku – Paul Freedaman.
5 godzin – to czas w jakim bracia Casserley ukończyli bieg w zeszłym roku. Nie było by w tym nic dziwnego, ale biegli oni w jednoczęściowym przebraniu.
100 funtów oliwki (ok 200 buteleczek) oliwki do masażu zużyją wolontariusze by masować obolałych biegaczy.