Make Run Harder 3: Relacja

Make Run Harder 3 Relacja
Make Run Harder 3: Zwycięzcy!
Reklama
Make Run Harder 3 Relacja
Make Run Harder 3: Zwycięzcy!

Czyżby syndrom wypalenia? Pięć lat morderczych, amatorskich treningów i kompletny brak postępów. Dodajmy do tego jesienną chandrę, niedzielny tłok, a właściwie już korki na ulubionej trasie biegowej, to myśli kłębią się takie : kup pistolet, strzel se kołek w betonową ścianę i powieś te pierwszej klasy lansiarskie … .

W tym krytycznym dla mnie momencie, całkiem przypadkowo-oczywiście, na fejsbuku dostałam zaproszenie do udziału w profesjonalnych zawodach biegackich, o nazwie, już w tej chwili nie pamiętam dokładnie, coś w rodzaju: bieg cię oświeci – biegaj zarabiaj.

I oświeciło mnie. Przecież to jasne, że po karierze amatorskiej przychodzi czas na zawodowstwo, a nie na emeryturę. Jeżeli istnieją takie biegi, które już w swojej nazwie obiecują zarobek, to może nie trudzić się w amatorskich zmaganiach, gdzie na gratki z pudła raczej nie ma co liczyć, a zbieranie punktów pucharowych jest bardzo pracochłonne i nagradzane zwyczajowo, nie finansowo tylko, jakimś mniejszym lub większym wazonem, dlaczego przynajmniej raz nie spróbować płatnego ścigania.

Powiem tak, nie jestem dzieckiem i nie ufam ofertom gwarantującym pewny zarobek. Czytam zawsze wszystkie regulaminy ze zrozumieniem samego końca małego druczku.

Dlaczego bez wiodącego sponsora, komuś udało się zorganizować bieg na którym wszyscy mają zarobić? Dlaczego nie wymagane są badania lekarskie? Dlaczego jest tak szczegółowo opracowany punkt, dotyczący odżywek własnych zawodników? Dlaczego nie ma adresu biura zawodów i za przeproszeniem start jest zorganizowany w ciemnej? Dlaczego ten nic nie mówiący o tym pewnym zarobku regulamin, jest taki długi, w dodatku napisany literacką polszczyzną, skoro nazwa organizatora jest napisana w obcym języku i bez urazy jest do bani?

Ale powiem również tak, nie jestem dzieckiem, skoro mam zarobić, a wpisowe jest pobierane właściwie po biegu, jak nic nie zarobię , to nie zapłacę.

Przygotowania do tego profesjonalnego biegu potraktowałam bardzo poważnie. Miałam cynk, że w zawodowych zmaganiach startuje jeszcze mniej kobiet niż w biegach amatorskich i prócz gwarantowanych pieniędzy za udział, są szanse na bardzo wysokie miejsce.

Mały problem pojawił się przy opracowywaniu planu treningowego. Dla treningu zawodowego, w przeciwieństwie do amatorskiego trudno znaleźć coś w internecie. Wiadomo zarabiasz, to za treningi też płacisz. Nie stać mnie obecnie na trenera, więc musiałam przygotowywać się sama. Cały, dwutygodniowy, okres przedstartowy podzieliłam na dwie części. W pierwszej testowałam obowiązujące w biegu profesjonalne odżywki. W drugiej całkowicie z nich zrezygnowałam. Przed samym biegiem doradzono mi tłuste, pozbawione zbędnych węglowodanów, śniadanie oraz podwójny magnez. To była dobra rada. Oczywiście w tym okresie nie biegałam. Za darmo, było to pozbawione sensu.

Organizacja samego biegu Make Run Harder 3 mile mnie zaskoczyła. Organizatorzy okazali się młodymi, kompetentnymi ludźmi. Co prawda na odprawie nic nie wspomnieli o gwarantowanym zarobku i wydaje mi się , że przekręcili nazwę biegu. Zaskakujące było to, że uczciwie dodali bonusy za regulaminowy ubiór. Ale najfajniejsze było to, że losowanie nagród odbyło się już przed biegiem. Każdy coś wylosował, i to w dodatku, dwa razy. Ja, w pierwszym losowaniu wylosowałam 3 plasterki sera, w drugim izotonik wiodącego producenta. Nie chwaląc się były to jedne z lepszych nagród.

Po losowaniu włączony został zegar i ogłoszono start biegu. Ze względu na ogromną trudność przewidzianego podczas biegu zadania specjalnego, pierwszy punkt odżywczy zorganizowano tuż za linią startu. Obowiązywał dość wysoki, minimalny limit przyjętej na tym punkcie odżywki. Oczywiście jak w każdym biegu Make Run Harder 3, byli tacy co nie tracili czasu na punkty odżywcze. Przykry to był widok, jak osoba taka podczas wykonywania bardzo trudnego zadania specjalnego, powoli traci energię, kończy je z ostatnią lokatą, co bezpośrednio przekłada się również na ostatnią pozycję w całym biegu. W tym samym czasie zawodnicy dobrze odżywieni, mimo ogromnego zmęczenia, łapali drugi oddech, nabierali potrzebnej do skończenia zadania fantazji i brawury.

Bardzo mi zależało na wysokiej pozycji, więc w trakcie wykonywania bardzo trudnego zadania specjalnego, tak troszeczkę, powiedzmy, omijając jedną przeszkodę, pobiegłam na skróty. Ostatecznie, na mecie wylądowałam w środku stawki, co przy gwarantowanych pieniądzach i wymarzonym pudle w kategorii kobiet, satysfakcjonowało mnie w 100%.

Kurczaki, całą zabawę popsuła dziewczyna, która zajęła pierwsze miejsce. Nie do ogarnięcia, ona zajęła pierwsze miejsce OPEN. Na zawodach amatorskich byłby, w tym momencie, duży problem. Jak zorganizować podium, co z nagrodami finansowymi, ogólnie skończyło by się na małej zatargaczce. Na profesjonalnych zawodach, zawodowy Organizator, był przygotowany na taki obrót sprawy, jasno i dobitnie oznajmił – JA W TO NIE WIERZĘ.

Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z profesjonalizmu całej imprezy. Okazało się że obiekt, na którym odbywało się zadanie specjalne, jest w całości monitorowany. Po zawodach w celu weryfikacji wyniku, Organizator zlecił Komisji Sędziowskiej ponowne przeanalizowanie zapisu monitoringu. Po około 20 minutach od zakończenia biegu, przyszedł do nas, na linię mety, elegancko ubrany na czarno, Sędzia zabezpieczający trasę. Za pomocą krótkofalówki połączył się z Centralą. Sędzia Główny potwierdził, że niestety, zadanie specjalne, regulaminowo, pierwsza ukończyła kobieta. Jest pewność tego zdarzenia, bo zapis z kamer analizowany był czterokrotnie przez cały Skład Sędziowski, Dyrekcję Obiektu oraz chwilowo przebywający w pobliżu monitorów personel pomocniczy.

Przy okazji, wydało się, że ułatwiałam sobie wykonanie zadania, biegając po obiekcie z okrzykami – dajcie mi fory, mam dziś 18 urodziny. W zamian dostałam automatyczną dyskwalifikację – w regulaminie jasno stało, że zawodnik w dniu zawodów, ma mieć już, przynajmniej raz, ukończone 18 lat.

Nie tylko mi się dostało. Kamery zarejestrowały również, jak jedna para, mimo tego że konkurencje były indywidualne, część zadań wykonała zespołowo. Tu skończyło się na upomnieniu, bo zawodnicy nie zaprzeczali tym faktom. Nawet więcej, przyznali się, że regulaminowe odżywki przyjmowała tylko jedna osoba z tego nieformalnego zespołu, w związku z tym druga, po zawodach, może wszystkich chętnych porozwozić do domu.

W momencie gdy Organizator miał już jasność i chciał ogłosić oficjalne, ostateczne wyniki Make Run Harder 3, Sędzia pomocniczy, ponownie, za pomocą mikrofalówki odebrał zgłoszenie z Centrali. Sędzia Główny informował, że teren wokół latarni gdzie zlokalizowano metę i ostatni punkt odżywczy, również ma monitoring. Kamery pokazują że jeden z uczestników biegu, właśnie w tej chwili, pod stołem, przelewa coś z puszki do butelki po izotoniku, a to jest nieregulaminowe, nieprofesjonalne i niesportowe.

Na ostateczne rozdanie nagród Sędzia, delikatnie, zasugerował zmianę miejscówki – co profesjonalny Organizator, również miał przewidziane i zostało zrealizowane.

Czy był obiecany zarobek? Był. Ale jaki nie zdradzę – kogo nie było, ten stracił. Dobrą zabawę i skok na kasę. Cały tekst nie jest fikcją i oparty jest na autentycznych zdarzeniach.

Tekst: Ania W.

Reklama

Co myślisz?

Napisane przez Maciej

Reklama
Reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Reklama
X Światowy dzień biegania Łódź

X Światowy Dzień Biegania w Arturówku 2013

Łódź ParkTour biegi na orientację po mieście