Make Run Harder – Bieg po litr po litrze

make-run-harder
Reklama

make-run-harderKilka tysięcy przebiegniętych kilometrów, maraton, setki godzin spędzonych na treningach. Skipy, podbiegi, ćwiczenia ogólnorozwojowe, przebieżki, monitoring tętna oraz regularna kontrola progresu. Do tego setki radosnych kibiców i euforia na mecie. Mist biega maraton w 4:14, Faddah 12 minut szybciej, ale to nie jest ważne kiedy przychodzi Dzień Próby!
Dla nas Dzień Próby nadszedł wczoraj. Siedzieliśmy sobie w strefie kibica, oglądając mecz otwarcia Euro 2012, na działce nad jeziorem i graliśmy w najstarszą grę świata: piliśmy shota za każdym razem kiedy Szpakowski wymieniał nazwisko Roberta Lewandowskiego.

W sumie nie jesteśmy pewni czy Robert grał dobrze czy też nie, ale wiemy jedno: dość często był przy piłce, albo Darek go lubi. W naszej zabawie brały udział cztery osoby. Dawaliśmy z siebie wszystko. Gra przebiegała bez zakłóceń, aż do momentu kiedy Mist miał (uwaga, trudne słowo) Refleksję: „wódka się kończy”.

Zapanowała konsternacja. Na szczęście co cztery głowy to nie jedna i już 5 minut przed przerwą byliśmy w pełnym biegowym rynsztunku gotowi do biegu z chwilą gwizdka na przerwę.

Mist miał na sobie koszulkę z Katorżnika, a Faddah klasyczną, niebieską Biegnij Warszawo (na wszelki wypadek, gdyby ktoś pomyślał, że to po prostu dwóch następnych lekko wstawionych gości przyszło po zapasy do sklepu).

Zaczęliśmy dość ambitnie, w tempie około 5:10 na kilometr. Trasa początkowo prowadziła leśną drogą pomiędzy działkami, później polami a na końcu asfaltem. Tuż przed sklepem czekał nas morderczy podbieg na parking, po czym trafiliśmy na następną przeszkodę: kolejkę. To właśnie ona pozbawiła nas szans na rekord trasy.

W sklepie rozdaliśmy kilka autografów i zażądaliśmy „Igrzysk i chleba!” (a tak to przynajmniej brzmiało w naszej głowie). Niestety pani nie zrozumiała lekko dyszących, spoconych facetów więc wskazaliśmy palcem: białą, czerwoną i bochenek krojonego chleba.

Wyjątkowo w drodze powrotnej nie było kłótni. Zawodnicy skoncentrowali się na niesieniu jakże istotnych pałeczek 🙂 Najpierw Mist niósł dwie butelki a Faddah zakąskę, później nastąpiła zmiana. Chociaż gdy piszemy ten tekst, wydaje nam się, że to mogło być dość ryzykowne zachowanie – w przypadku upadku jednego z nas, obie były narażone. Refleksja numer dwa: na szczęście trasa była po piasku 🙂

Garść statystyk:

Trasę „do” pokonaliśmy w 7:47, trasę „z powrotem” pokonaliśmy w tempie 7:51.

Średnie tempo: 5:35 min/km

Litraż: 1,0 przed biegiem.

Ilość osób w kolejce: 5.

Kibiców na trasie: 0.

Punktów odżywczych: 0.

Spojrzeń pełnych dezaprobaty: 1.

Radość pozostałych uczestników zabawy: 2.

Ilość przegapionych bramek: 1 (Greków – to się nie liczy!)

Ilość osób, które nie widziały ostatniego gwizdka meczu: 1.

Ilość skoków na bombę z pomostu do jeziora (prawdopodobnie około północy): 25-30/os.

Z harcerskim pozdrowieniem!

RunningSucks Team

Reklama

Co myślisz?

Napisane przez Maciej

Reklama
Reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Reklama
Tarta z boczniakami i kaszą gryczaną

Tarta z boczniakami i kaszą gryczaną

parkrun-łódź-inauguracja

parkrun Łódź – relacja z pierwszego biegu