Można powiedzieć, że 2013 był najbardziej rozbieganym rokiem w historii Łodzi. W naszym regionie odbyło się ponad 100 imprez biegowych, w których wzięło udział kilkanaście tysięcy osób. Byliśmy na większości tych imprez, dlatego przedstawiamy nasze subiektywne zestawienie najciekawszych biegów 🙂
Przegląd biegów 2013 w Łodzi zapraszamy:
Wraz z olbrzymim wzrostem popularności tego sportu, zaczęły pojawiać się także nowe imprezy. W 2013 po raz pierwszy odbyły się zawody w takich miejscowościach jak Dobra koło Strykowa albo w Kleszczowie.
O ile wymienione przed chwilą imprezy można nazwać „klasycznymi” biegami, to kolejną edycję Biegowej Bitwy o Łódź można uznać za bieg ekstremalny (tu zawodnicy musieli tu m.in. czołgać się w błocie, nosić opony, przepłynąć cuchnące bajorko i jeszcze przebiec około 10 kilometrów po Lesie Łagiewnickim). Z kolei organizatorzy zawodów w Piątkowisku postanowili zorganizować bieg górski w centrum Polski. Zawodnicy mieli do pokonania tor motocrossowy, który całkiem udanie imitował górskie podbiegi, a startujących po raz pierwszy w takim biegu mógł wprawić w przerażenie. Najszybsi na torze otrzymali zamiast pucharów pamiątkowe „ciupaski”.
Wiele dobrego można powiedzieć o łódzkim parkrunie, który od prawie 90 tygodni, zaprasza wszystkich Łodzian w sobotnie poranki na bezpłatne bieganie w parku im. J. Poniatowskiego. Do tej pory wzięło w nim udział ponad 1200 osób, które ukończyły razem prawie 8000 biegów. Pomimo tego, iż udział za udział się nie płaci, wyniki uzyskiwane w parkrunie nie należą do najgorszych. To właśnie do zawodnika z Łodzi (Tomasza Osmulskiego, wychowanka RKS Łódź) należy rekord trasy parkrun w Polsce: 15 minut i 7 sekund: tyle zajęło mu pokonanie 5 kilometrowej trasy.
Przez całą zimę i lato organizowane są zawody z cyklu Grand Prix Łodzi. W zimie zawodnicy biegają na 5 kilometrów, a w sezonie letnim na 10. Zwycięzcy cyklu otrzymują unikalne, imienne medale. W Grand Prix Łodzi regularnie biega kilkaset osób, drugie tyle bawi się co roku w Majowym Pikniku Sportowym we Wiączyniu, gdzie wręczane są medale za zimowy cykl GP Łodzi.
Po kilku latach przerwy do Łodzi wrócił maraton, którego druga edycja może nie poprawiła znacznie rekordu frekwencji (wzrost raczej symboliczny o kilka osób), ale można to tłumaczyć bliskością nowego maratonu w Warszawie, który rozgrywany był tydzień później. O ile maraton, nie przyciągnął w 2013 masy nowych zawodników, to towarzyszący mu bieg na 10 kilometrów prawie podwoił frekwencję z 2012 roku. Nic dziwnego, gdyż trasa jest praktycznie płaska, z długimi prostymi. Niestety na trasie grupy kibiców ciągle są rzadkością, ale i to pewnie w końcu się zmieni.
Dwa największe w Łodzi biegi na 10 kilometrów rozgrywane w naszym mieście to Bieg Ulicą Piotrkowską oraz stawiający na połączenie biegania i historii Łodzi: Bieg Fabrykanta.
Obie te imprezy są bardzo popularne wśród Łodzian i nie tylko. W tym roku Bieg Piotrkowską był nim niestety głównie z nazwy, gdyż ze względu na remonty w centrum miasta udało się go poprowadzić zaledwie około kilometrowym fragmentem Pietryny. Pomimo tego frekwencja dopisała, a bardzo dobrym pomysłem było ustawienie mety na rynku Manufaktury. Dzięki temu, każdy kończący bieg mógł poczuć się jak zwycięzca, gdyż doping na ostatniej prostej przed metą przyprawiał o ciarki chyba wszystkich finiszujących.
Bieg Fabrykanta jest mniejszy niż ten po Piotrkowskiej, ale jest to bardzo ciekawa propozycja, która oprócz samego ścigania się na 10 kilometrów ma ambicje by startujący w nim „localsi” jak i przyjezdni poznali choć trochę fabrykanckiej historii Łodzi. Pomimo dużo mniejszego rozmachu w organizacji, przez wielu biegaczy uważany jest on za jeden z najciekawszych biegów w regionie. Świadczy o tym rosnąca frekwencja i tempo w jakim rozchodzą się pakiety startowe na ten bieg. Czy w 2014 organizator podwyższy limit uczestników? Wiele osób ma taką nadzieję.
Jedyne czego Łodzi brakuje to szybkiego półmaratonu. Półmaraton Szakala dookoła Lasu Łagiewnickiego z roku na rok ściąga coraz więcej chętnych, jednak jest to bieg przełajowy, który nie wszystkim może odpowiadać. Trasa jest atrakcyjna, widoki przednie, jednak nie jest to klasyczny półmaraton, w którym można śrubować rekordy życiowe. Najbliższa Łodzi „połówka” odbywa się w Pabianicach na początku sezonu. Jednak po tegorocznej edycji (blisko 1/3 trasy prowadziła poprzez błoto i kałuże za kostki) może nie być już tak popularny jak dawniej.
Na jesieni zadebiutowały w naszym mieście biegi na orientację w stylu urban: Łódź Park Tour organizowane przez UKS Orientuś. Tutaj zamiast szukać punktów kontrolnych w lesie lub parku, zawodnicy biegają z mapą po łódzkich osiedlach. I myli się ten, kto uważa, że jest to łatwiejsza wersja. Odnalezienie ponad 30 punktów wśród ciasnej zabudowy Księżego Młyna i ŁSSE może być wyzwaniem dla każdego: na przeszkodzie stoi zabudowa, ogrodzenia i ukształtowanie terenu. Frekwencja w tym cyklu, rozgrywanym nietypowo bo w czwartki wieczorem, świadczy, że pomysł zaskoczył. Na każdym biegu melduje się ponad 100 osób z Łodzi i Polski.
Oprócz biegów „poważnych” co jakiś czas odbywają się zawody, które delikatnie mówiąc, z bieganiem mają coś wspólnego. Tak było w przypadku marcowego biegu z okazji Dnia uprowadzeń przez Obcych. Zawody odbyły się na dystansie 25 kilometrów, jednak do pokonania było ich tylko 5. Na 5 kilometrze wszystkich zawodników uprowadziło UFO i wzorem z Archiwum X oddało na mecie. Obrazu dopełniał fakt, że można było w nim wziąć udział korespondencyjnie, przesyłając emailem swój czas na 5 kilometrów. Pomysł może wydawać się absurdalny, ale była to odpowiedź na incydent z poważnego biegu na 25 kilometrów, gdzie organizator zdjął z trasy ostatniego zawodnika i zaproponował mu wyliczenie średniej z pokonanych przez niego kilometrów i wpisanie jej wielokrotności jako czasu na cały dystans.
Podobną imprezą jest rozgrywany średnio dwa razy w roku bieg Make Run Harder. Tu organizatorzy pierwotnie czerpali inspirację z biegu dookoła akademika w trakcie Juwenaliów (jeżeli ktoś nie wie o co chodzi, proszę sprawdzić w Internecie). W kolejnych edycjach zawodnicy mają do wykonania coraz dziwniejsze zadania. Czasu nikt raczej nie mierzy, a zwycięzcami są wszyscy uczestnicy.
Taki był biegowy 2013 w Łodzi i okolicach. Czego można spodziewać się w 2014? Prawdopodobnie jeszcze większej ilości biegów zarówno tych klasycznych, poważnych jak i mniej poważnych, bo należy pamiętać, że bieganie dla większości osób to po prostu sposób na odreagowanie pracy i przyjemny sposób spędzania wolnego czasu, a jeśli uda się przy tym schudnąć i poprawić kondycję, to tym lepiej dla nas.
Czasem może być to nawet całkiem odlotowy sposób na spędzenie wolnego czasu, gdyż w maju 2014 odbędzie się na łódzkim lotnisku pierwszy w Polsce bieg po pasie startowym: LCJRun.