Nie, nie zamierzam płacić ani browarowi za to hasło, to niech browar płaci nam za jego użycie i darmową promocję na najpopularniejszej stronie o bieganiu na niepoważnie w Polsce. Bo my tutaj uważamy, że nie ma nic lepszego niż zimny Lech! Dobra, koniec zabawy, rok się zaczął i powrót do biegania również (bo nie oszukujmy się, trochę się opierdalałem). Dlatego też trzeba zaplanować jakieś starty, żeby mieć motywację do treningu i takie tam.
Nie wiem jak to się stało i w sumie mimo wielokrotnego zastanawiania się nie jestem w stanie wskazać dlaczego po Maratonie Karkonoskim moja motywacja spadła na łeb, na szyję, zaś ilość treningów zmalała do stanu, że były tygodnie gdy biegałem tylko raz. Co się stało to się nie odstanie, jednak takie odpuszczanie sobie sprawiło, że trzeba było poważnie przemyśleć założenia startowe na rok 2013. W stosunku do koncepcji z ubiegłego roku nie ma tu wielkich zmian, jednak cieszę się z jednej modyfikacji, która jest efektem moich przemyśleń.
Na chwilę obecną plan wygląda następująco:
Zima 2013 – cykl Grand Prix Łodzi, planuję się tym razem sklasyfikować, czyli zaliczyć co najmniej 4 na 6 biegów. Dwa z trzech już za mną, zaś bieg w przebraniach zbliża się wielkimi krokami.
7. kwietnia 2013 – Półmaraton Poznań, jako bieg sprawdzający stopień powrotu do formy. Ponieważ moja życiówka na tym dystansie (jak i na każdym innym :P) wyśrubowana nie jest może również tam zawalczę o wynik.
25. maja 2013 – Bieg Ulicą Piotrkowską, szybka dyszka gdzie mam zamiar zmierzyć się z 45 minutami. Krążą pogłoski, że potem będzie niezła impreza, może nawet jak w zeszłym roku!
2. czerwca 2013 – Garmin Iron Triatlon, dystans ¼ Ironman czyli dla laików 0,9km – 45km – 10,55km. Mój drugi triatlon, w tym pierwszy na takim dystansie i jednocześnie pierwszy z pływaniem w rzece, spodziewam się fajnej zabawy i mocnego przyciśnięcia, ze względu na w miarę krótki dystans. Innymi słowy planuję się tam zajechać w trupa i zrobić dobry wynik.
6. lipca 2013 – Maraton Gór Stołowych, dystans oczywisty. Cel – dobiec do mety w limicie. Może i mało ambitnie, ale jak na razie nie mam w sobie chęci stania się szybkim górskim biegaczem, a na MGS chcę pojechać ze względu na niesamowite wrażenia jakich dostarczył mi tegoroczny Maraton Karkonoski (w tym roku niestety koliduje mi bliskością z innymi zawodami).
11. sierpnia 2013 – Herbalife Triatlon Gdynia, dystans ½ Ironman, powtórka na tym dystansie. Mam zamiar poprawić swój wynik z Suszu. Jak bardzo to się okaże, szczególnie że debiut w pływaniu w morzu może zaskoczyć, no ale są dwa oficjalne treningi pływackie w planie więc czuję, że jest szansa na ładny wynik. Na razie nie będę się głośno chwalił ile mi się marzy, ale z pewnością przed zwodami znając stan swojej formy dam wam znać.
6. października 2013 – Biegnij Warszawo, druga „planowa” dycha w tym sezonie. W planie poprawienie życiówki, jakakolwiek by ona nie byłą do tego czasu, jak również udział w największym biegu w Polsce, bo jednak drugiej imprezy takiej jak Biegnij Warszawo nie ma i jeszcze przez jakiś czas raczej nie będzie. Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości czy warto biegać niech chociaż wpadnie zobaczyć na BW jak to wygląda.
13. października 2013 – Poznań Maraton, dystans oczywisty, cel również więc nawet nie będę wspominał. Hejterom i wątpiącym przesyłam serdeczne „walcie się!” 😛
Dodatkowo:
Parkrun – kiedy tylko się da, bo to świetna inicjatywa i fajni ludzie (serio polecam, zajrzycie na stronę, wybierzcie miasto i biegajcie za darmo)
Wspieranie BbL Toruń i uczestnictwo w zajęciach kiedy się da (również polecam – świetni trenerzy, przemiła zgrana i otwarta na nowych ekipa)
Różne propozycje biegowych znajomych – do połówki włącznie.
Półmaraton św. Mikołajów – jak ogłoszą termin, bo to świetna impreza na zamknięcie sezonu
Dwa słowa wyjaśnienia dlaczego tak, a nie inaczej. Bo tak. No dobra, obiecane dwa słowa były, a dalej szczegóły. Zdecydowałem, że planowany na ten rok pełny dystans Ironman sobie jednak odpuszczę. Za dużo opierdalania się nastąpiło w przeciągu ostatnich kilku miesięcy żeby liczyć na sensowny wynik. Ukończyć może i by się udało, jednak nie mam zamiaru czołgać się do mety tylko zmieścić się w jakimś w miarę sensownym czasie. Dlatego też zdecydowałem się na inny termin. Druga istotna sprawa, to że jedyny konkretnie organizowany tri na tym dystansie czyli Borówno zdecydował, że od tego roku meta ostatecznie będzie w Bydgoszczy. Że tak powiem „you got to be kidding me!”. No fucking way, że swój pierwszy IM zakończę w Bydgoszczy, przecież mnie otoczenie śmiechem zabije 😛 Ponadto zdecydowałem nie szaleć z ilością maratonów. Plan wygląda tak: maraton na jesieni + jeden maraton górski + ew. maraton na wiosnę.
Dodatkowo wiem, że powiedzieć o tym co robię „trenuję” to za dużo i że jest to nadal totalna amatorszczyzna. Ale rok ten będzie rokiem zmian, więc może i w tej dziedzinie coś się zmieni. No nic. Cheerio. PS. Z ostatniej chwili – w najbliższy weekend w Lesie Łagiewnickim zaliczę swój pierwszy Dog Orient