Światowy Dzień Uprowadzeń przez Obcych: Wstrząsająca relacja Mista!
Ja wiedziałem, że oni tam gdzieś są. Czułem cały dzień, że czają się na mnie. Czujnie rozglądałem się na rowerze i w basenie, jednak chyba wyraźnie oczekiwali aż wybiegnę z domu na bieg. Chyba nie myśleli, że się przestraszę?
Tuż przed wyjściem z domu zorientowałem się jednak, że skończyła mi się folia aluminiowa. – Będzie grubo – pomyślałem. Ale ponieważ nie takie rzeczy się ze szwagrem kadetem robiło ruszyłem na trasę. W planie spokojny bieg 10km + rytmy o ile więc kosmici mi nie przeszkodzą postaram się go wykonać. Spokojne w biegu okazało się tylko tempo, bo każdy hałas wydawał się dziwny. Każde zaś światło uruchamiało wszystkie dzwonki alarmowe w mózgu: „To oni, nadchodzą, chcą mnie porwać!”.
Jednak jakby to rzekł zawiedziony erotoman – do niczego nie doszło. Wróciłem do domu, w progu powitały mnie radośnie moje dwa haszczaki zadowolone, że wróciłem z biegania. Masażystka zajęła się rozciąganiem łydek, a prysznic już parował. Po wszystkim usiadłem w puchatym szlafroku, lokaj przyniósł Martini wstrząśnięte nie mieszane, a na pierwszym programie TVP leciał najnowszy odcinek „Jak poznałem waszą matkę”. – Hmmm, coś jest nie tak – przeszło mi przez myśl – Tylko do jasnej cholery co? Zacząłem się zastanawiać, ale wszystko pasowało do codziennego schematu. O NIE! Haszczaki cieszyły się z mojego powrotu z biegania, a nie z wyjścia na bieganie! To przecież niemożliwe! Cholera, przecież ja nie mam masażystki. Ani lokaja! A polska telewizja nie może nadawać nic świeższego niż sprzed 5 lat! Wyrwałem się ze snu.
Okazało się, że leżę na stole operacyjnym kosmitów w błyszczącym statku, a ich wielkie głowy pochylają się nade mną w skupieniu. O niedoczekanie wasze! – pomyślałem, po czym rozerwałem mocujące uchwyty, chwyciłem blaster i siejąc śmierć i zniszczenie ruszyłem do doku wahadłowca. Skąd wiedziałem gdzie jest? No przecież oglądało się Star Trek i Archiwum X. Po chwili gnałem już w kierunku Ziemi, pewien zwycięstwa nad obcymi kreaturami. Stateczek zapiszczał jednak cos o namierzaniu i nagle wszystko eksplodowało.
Ocknąłem się na leżaku na tropikalnej plaży wachlowany przez egzotyczne piękności z zimnym Lechem w dłoni i kubłem lodu z kolejnymi dwoma butelkami. Co jest? Nic się tu nie zgadza! Od kiedy na Karaibach podają Lecha?! – ta traumatyczna myśl wyrwała mnie z kolejnego snu. Ocknąłem się na kanapie zaś na komputerze migały właśnie końcowe napisy Incepcji. Pieprzeni kosmici, kradną nam pomysły z filmów – pomyślałem, po czym przekręciłem się na drugi bok i poszedłem spać. A dziwna czerwona dioda migała tuż pod skórą na lewej łopatce…
Światowy Dzień Uprowadzeń przez Obcych : tak wyglądało to w przypadku Mista… Niestety nie dostał bonusu czasowego, za te traumatyczne przeżycia 🙂
Przepraszamy w tym miejscu Pana Sebastiana N. , który próbował nas wziąć na litość (że niby urodziny, a on nigdy nic nie wygrał). Panie Sebastianie, robiliśmy co w naszej mocy, ale wyszło jak zawsze. Jest Pan drugi (to chyba niezłe miejsce, nie?) w kategorii specjalnej: Osób Które Nigdy Nic Nie Wygrały. Wygrał Pan z Mistem, chociaż nie wiem, czy to jest akurat powód do dumy 🙂 A i dzięki za filmik na YT, nieźle Panu w brązowych włosach 🙂
Wyniki oficjalne: Bieg z okazji Dnia Uprowadzeń przez Obcych
Galeria z biegu: Bieg z okazji Światowego Dnia Uprowadzeń przez Obcych: Galeria